Opowiem Wam historię jedną z wielu. Ku pamięci i czci wszystkich Nas. Tych, które zgubiły się trochę w pogoni za miłością i akceptacją. Których emocjonalny GPS szwankuje i wyprowadza na manowce. Jednym słowem, jebie się, w sytuacji, kiedy najbardziej go potrzebujemy. Prawdopodobnie większość z Nas, dobrych dziewczynek, jest po lekturze magicznych poradników, tudzież wysłuchała miliony czy setki youtubowych mądrości, gdzie tryskające entuzjazmem, jak po zażyciu jakiś prochów, uśmiechnięte Panie prawią o tym, jak to się nie dać i być zołzą, bo podobno takie mają na rynku matrymonialnym gwarantowany sukces. „Bądź zimna i niedostępna, albo chociaż udawaj, że taka właśnie jesteś, wtedy ON będzie szalał”. „Nie szukaj kontaktu, udawaj, że masz wyjebane, odwołuj randki w ostatniej chwili. Kłam, że masz zajebiste życie towarzyskie. Napisz mu, że właśnie nie możecie się spotkać, bo wyjeżdżasz na Ibizę z psiapsiółą, kiedy w rzeczywistości zamierzasz spędzić weekend w piżamie, oglądając powtórki „M jak miłość”. Bo przecież faceci nie lubią nudnych, zwykłych lasek, których życie toczy się pomiędzy pracą, zakupami w spożywczym i szorowaniem garów. Wstyd przecież przyznać się, że Twoje życie towarzyskie leży i kwiczy przecież. Nie daj mu broń Boże pomyśleć, ze Twój life style przypomina życie emerytki, niech myśli, że jesteś zajebista i masz tak wiele fascynujących rzeczy do zrobienia, że trudno znaleźć Ci lukę w grafiku, aby móc go wcisnąć w Twój napięty, niczym guma w zbyt ciasnych majtkach, grafik. Zesraj się, a nie daj się. O! „No więc teraz się kurwa nie dam!” Planuje dobra dziewczynka. Będę twarda. Teraz jestem mądrzejsza, nie tak jak wcześniej. Koniec smarowania kolesiom dupy miodem, picia z kałuży i jedzenia okruchów z ziemi, czekając w rozpaczy, aż Jaśniepan łaskawie zdecyduje się poświęcić Nam trochę uwagi i czasu. Teraz to ja będę królową, a nie jakimś tam popychadłem. Albo chociaż kurde spróbuję. Z nową energią, wiedzą i poczuciem zajebistości, Dobra Dziewczynka zamierza podbić randkowy świat i postanawia, że to ostatni raz kiedy instaluje Tindera. Teraz to już nic się nie spierdoli przecież. Przynajmniej nie powinno.

Jakie pułapki czyhają na Nas, Dobre Dziewczyny w tym całym matrymonialnym galimatiasie? Plan powinien się powieść. Mamy nowe mocne zasady i postanawiamy się ich trzymać. Twardo i zdecydowanie. Kilka dni spędzonych na Tinderze, odfiltrowanie potencjalnych wysyłaczy fotografii zawartości bokserek (czy bokserków, czy jak to się do cholery odmienia) owocuje nawiązaniem kontaktu z potencjalnie normalnym kandydatem na towarzysza doli i niedoli. Bingo! Pisze, że chce normalnego związku, romantycznych randek, wyjazdów na wakacje, że szczerość, szacunek i wierność to dla niego priorytet. Że o to absolutnie nie szuka seksu jedynie, że dość ma już życia singla. Trafiony! Mając w pamięci wszystkie złote rady, Dobra Dziewczynka postanawia wcielić się w rasową Zołzę. Udaje niedostępną i zajętą. Nie odpisuje regularnie, bo przecież ma tyle fantastycznych rzeczy do zrobienia. On, coraz bardziej zaintrygowany, nie odpuszcza. Dzwoni, pisze, budzi poematami pisanymi na Whatsapp bladym świtem. Zatopiony! To się musi udać! Pan proponuje spotkanie i wszystko idzie jak po maśle. Gość jest zauroczony podczas pierwszego spotkania. Koniecznie chce się spotkać znów jak najszybciej. Najlepiej na drugi dzień. Dobra Dziewczynka dostaje spazmów z zachwytu. Udało się!!! To działa! Koktajl dopaminowo endorfinowy, który wytwarza się w jej mózgu, przejmuje jednak kontrolę, mroczy zdolność trzeźwego myślenia i przejmuje kontrolę. I się zaczyna…Nagle wszystkie mądrości, których nabyła z książek z empiku oraz godziny spędzone na słuchaniu mądrych Pań z jutuba, idą się dosłownie…jebać. No bo przecież po chuj najpierw gościa przeskanować, sprawdzić, poznać, obadać, trzymać emocje i majtki na wodzy? Przecież tym razem to będzie sukces. Wypisałaś sobie wcześniej w głowie wszystkie jego cechy i mocno wierzysz, że to właśnie ten. Niczym osioł ze Shreka, krzyczysz „Weź mnie! Wybierz mnie!”. Typ zaprasza Cię na drugi dzień do siebie na jamę, a Ty nie możesz przecież być niemiła i odmówić. Chuj z czerwonymi flagami, cel osiągnięty. Naiwnie wierzysz w jego dobre intencje i jedziesz do niego, bo przecież nie ma potrzeby czekać, aż się wysili na zaproszenie Cię do restauracji. A jak nie pojedziesz do niego, to może stracisz szanse? Jedziesz więc te kilkanaście kilometrów, on obiecał Ci romantyczny spacer po okolicy, w której mieszka. Ale na miejscu okazuje się, że biedaczek ma kurwa sklerozę i zamiast tego, postanawia pokazać Ci swoją sypialnię. Cała nauka poszła w las…Chuj bombki strzela. Zażenowana własnym zachowaniem, wracasz do domu. Ale spierdoliłam! Myślisz sobie…Spanikowana, szukasz ukojenia w internetowych poradnikach. Wpisujesz w necie „sex na 2 randce…a szansa na związek”. Może nic straconego. Gorączkowo czytasz historie , gdzie jednak udało się komuś. No dobra….zachowujesz spokój…przecież nic się nie stało…Przecież on wydaje się taki wspaniały. Czuły i troskliwy. Tak wiele obiecuje. Ignorujesz napotkany w jego łazience damski antyperspirant i żel pod prysznic z Avonu. Oj nie będziesz się czepiać przecież. Zostawił żonę z dwójką malutkich dzieci, bo rzekomo ona traktowała go jak bankomat? Żaden problem…ludzie się zmieniają, a to pewnie zła kobieta była. On opowiada przecież, jakim to jest teraz fantastycznym niedzielnym tatusiem i jak bardzo kocha swoje bombelki.

I tu, wbrew całej nabytej wcześniej wiedzy, następuje etap smarowania dupy miodem. Musisz przecież pokazać, jaka to wspaniała i cudowna jesteś. Nie jakaś tam pierwsza lepsza. Koniecznie popisz się talentem kulinarnym i przywieź mu własnoręcznie ulepione w pocie czoła pierogi, nawet kiedy jedyne co On Ci proponuje to herbata, tudzież kawa. Przyjeżdżaj Ty do niego, bo on biedaczek zmęczony jest wiecznie,tak ciężko pracuje. Jedź do niego na noc, nawet kiedy na drugi dzień musisz iść do roboty. Nie obrażaj się, kiedy on odwołuje wasze spotkanie przez rzekomy ból pleców. Nigdy w życiu!! A co jak pomyśli, że jesteś fochnisią? Ignoruj, jak nie odbiera telefonu, chociaż jest dostępny na messengerze. Ojej…spał najwidoczniej. Nie oddzwania? No może był zajęty. Ty zakładasz najlepszą kieckę na wasze wspólne oglądanie TV u niego w domu, podczas gdy on jest w znoszonym dresie? To nic takiego, o niczym nie świadczy, a on tak lubi, kiedy nosisz sukienki. Nie możesz go zawieźć, a co, jeśli pomyśli, że nie jesteś wystarczająco dobra? W końcu po rozmowie z kumpelą coś zaczyna Ci śmierdzieć…coraz mniej jednak chętna jesteś na randki pod tytułem „pooglądajmy u mnie TV, kochanie” i chciałabyś czegoś więcej. Wyjścia do miasta, kina czy choć na spacer. Nieśmiało się pytasz czy gdzieś wyjdziecie. „Oj jestem taki zmęczony…” odpowiada. Coś zaczyna się dziać, jakieś dziwne przeczucie zaczyna Cię gnieść niczym wystający drut w staniku. I tu następuje etap „dobrze żarło, szybko zdechło”. Nie budzą Cię już rano romantyczne wiadomości, telefon milczy, choć widzisz, że on przecież dostępny jest na wszelkich komunikatorach. Jeden dzień, drugi, piąty. Spotykacie się znowu, a on jakoś taki inny jest niż zawsze, choć masz na sobie skórzane leginsy, które on wcześniej tak przecież uwielbiał. Kurwa…spierdoliłam! Ta myśl prześladuje Cię teraz i nie daje spać. Gdybym tylko trzymała się mojego misternie ułożonego planu…Ale może nie wszystko stracone? Próbujesz teraz rozpaczliwie pokazać mu, co stracił, to Ty milczysz, ignorujesz jego wiadomości i dodajesz relacje na fejsbuku z selfie, gdzie wyglądasz jak milion dolarów. Ale niestety…plan bierze w łeb. Typ się ulatnia. Znika z powierzchni ziemi. I co? I gówno. Przepłakawszy kilka dni i nocy, znów postanawiasz, że następnym razem to już nie dasz się zrobić. Koniec z pierogami i przejechanymi kilometrami. Koniec z byciem Dobrą Dziewczynką. Teraz niech On (ten następny jakiś) się stara. Amen

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *